2011 oczami G.Barta
Koniec roku jest takim czasem, gdzie zewsząd napływają wieści o minionych dokonaniach. Pojawia się wtedy mnóstwo tabelek, wykresów, opini i innych mniej lub bardziej konkretnych wypowiedzi ogarniających miniony rok.
Podsumowania są dobre. Czasem nudne, jednak mają tę cudowną właściwość, że człowiek, grupa ludzi, firma czy kolektyw wiedzą na czym stoją. Mogą sobie wytyczyć kolejne cele lub powiedzieć: „Popatrzcie ile zrobiłem, teraz idę odpocząć, bo uważam, że zasłużyłem“. Spieszę wyjaśnić, że nasz kolektyw nie ma zamiaru odpoczywać, niemniej w tym miejscu dobrze by było zerknąć na to co się w 2011 roku w naszych szeregach wydarzyło.
W lutym wyszła pierwsza płyta Perry Ferya Band – Back Out wydana przez Recycling Records. Dla mnie płyta o tyle ważna, że pokazała mi, że granie zespołowe daje naprawdę sporo radości, natomiast jeśli chodzi o cały nowo krystalizujący się kolektyw pokazała, że razem z innymi ludźmi, każdy osiąga więcej. Byliśmy tak dumni z tej muzyki, że po marcowych próbach uzbieral się materiał na kolejną płytkę Perry Ferya Band. Na szczęście troszkę ochłonęliśmy i 40minutowy Live został poddany autocenzurze, która nie dopuściła do publikacji naszych zmagań na żywo, ale był też inny powód, ponieważ...
W owym czasie Roger grzebał w zaciszu domowym nad solowym projektem „Analog Scum“ a ja kończyłem pracę nad płytą „Ethic“. Prace przebiegały sprawnie a ich zwięczeniem była kwietniowa publikacja „Analog Scum“ na łamach starego, dobrego Chill-labelu. Moja płyta natomiast została wydana w dwóch odsłonach. 2 utwory zostały zaprezentowane na zrzucie chill-labelu „chill.04“, reszta później.
Po majowych próbach, doszliśmy zgodnie do jednego wniosku. Postanowiliśmy obudzić po zimowo-wiosennym śnie projekt Skala, a że skład zespołu się nieco rozrósł, postanowiliśmy, że nowy materiał powstanie już pod szyldem Skala Collective. Ja jeszcze dopinałem na ostatni guzik wydanie pozostałego materiału z płyty „Ethic“, który w lipcu ukazał się pod tytułem „Selfish Throughts EP“. Ale w naszych szeregach zaczęło się dziać. Wysyłając sobie na wzajem GB danych tworzyliśmy nasze małe dzieło. O tym jak to wszyskto powstawalo pisałem już na swoim blogu, toteż tam kieruję w celu poznania, jak to wszystko przebiegało. Album był gotowy w październiku, a jego finałem jest extrakt z omawianego wcześniej Live. W październiku też miało miejsce ważne dla mnie wydarzenie, mianowicie mój pierwszy występ na żywo, który został również uwieczniony i wydany jako album w listopadzie.
Listopad niemniej jest dużo ważniejszym wydażeniem dla Skala Collective, a to dla tego że ukazał się wreszcie nasz, myśle, najważniejszy dotychczas wytwór. Płyta „Black Constellation“ wydana przez Clinical Archive zyskała spory rozgłos, a my popadliśmy w chwilowe samouwielbienie i delikatnie spoczeliśmy na laurach wschłując się z lubością w słowa uznania.
Jak pisalem na począdku, podsumowania są ważne, żeby wiedzieć gdzie się jest. Gdy człowiek lub grupa ludzi osiąga cel, natychmiast wymyśla sobie następny, by do niego dążyć, ponieważ największą radość i naukę daje mu nie samo osiągnięcie celu, lecz droga do niego. My, jako kolektyw wiemy, że udało nam się stworzyć coś naprawdę dobrego i to jest fantastyczny punkt wyjściowy do działania w nowym roku.
A co będzie w tym nowym roku? Nie wiemy. Wiemy, że prawdopodobnie wrócimy do psychoakustycznych zabaw w Perry Ferya Band. Wiemy, że będziemy nagrywać, tworzyć, mieszać, miksować i podnosić sobie poprzeczkę jeszcze wyżej czy to w projektach własnych czy kolektywnych. Wiemy też, że to dopiero początek naszej drogi w kolektywie. A drogi są od tego, żeby nimi iść.
Post scriptum - Roger:
Jak widać wydarzyło się wiele. To był jak dotychczas najbardziej twórczy rok i w ogóle okres w naszej działalności. Płyty Perry Ferya Band (i kolekcjonerskie wydanie na cd w ręcznie robionych okładkach przez Recycling Records), Skala Collective, solowe G.Barta i Rogera. Nowe blogi: niniejszy „Skala Collective“ oraz „Myślenie G.Barta“.
Szczególnie cieszy płyta Skala Collective, która jak już wspominał Gbart oprócz wniesienia nowej jakości do naszych wspólnych muzycznych dokonań, dzięki netlabelowi Clinical Archive, od listopada rozeszła się w ponad 11 500 ściągnięć na całym świecie (to a propo statystyki). A to nie koniec. Udało sie także wydać tę płytę w formie klasycznego digipacka, którego dystrybucja trwa.
Ze swojej strony muszę jeszcze dodać o swoistej reaktywacji metalowo – corowego projektu Cosmic Liar & Murderer, którego epka „Sex metal“ wydana także w listopadzie, powoli zbiera żniwo w metalowym światku zyskując pochlebne recenzje i nowych słuchaczy.
Patrząc z szerszej perspektywy niż własne podwórko bardzo cieszy mnie reaktywacja muzycznego bloga Audioterror prowadzonego przez Brenislava i nawiązanie między nami współpracy. To jego zdjęcia zdobią wydanie „Black constellation“, to także Brenislav popełnił pierwszy teledysk, do jednego z utworów z tej płyty „What answer do you expect“. Wedle zapowiedzi kolejny w drodze, trzymam za słowo i cierpliwie czekam.
Trzeba także odnotować październikowy set live czlonków Chill – labela w Cafe Mięsna w Poznaniu oraz ciągłą aktywność wydawniczą labelu, działania Codinga w ramach projektu Aiodine, działania Recycling Records i wiele innych wydarzeń, których nie sposób tu wszystkich wymienić.
W tym kontekście cieszy ogólny renesans środowiska netlabelowego w Polsce, z którego zasadniczo cała nasza nowożytna twórczość się wywodzi. Zawsze jest tak, że po złotym okresie, jaki moim zdaniem w Polsce przypadł dla netlabeli na lata 2008 – 2009, przychodzi zwiątpienie i swoista jesień. Jednak wszystkie dotychczasowe znaki wskazują, że darmowa muzyka będzie się miała dobrze i oby 2012 rok przyniósł dalszy rozwój i jeszcze więcej wspólnych projektów. Czego świetnym symbolem niech będzie dzisiejsza premiera rebelianckiego singla KEIT&M.A.J „Fuck the new year“ z gościnnymi remixami G.Barta i Rogera, a wydanego rzecz jasna przez Chill – label, czyli TU (klik).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz